Wstąp do ogrodu miłosci
Przyłącz się do rozmów o uczuciach
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Wstąp do ogrodu miłosci Strona Główna
->
Samotność
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Miłość
----------------
Związek
Małżeństwo
Seks
Smutek
----------------
Samotność
Rozstanie
Zdrada
Rozrywka
----------------
Ankiety
Topic towarzyski
Zapisane w strofach
Inne fora i toplisty
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
sarenka
Wysłany: Śro 11:48, 10 Sie 2011
Temat postu:
Mogę powiedzieć jedno: byłam w dosyć podobnej sytuacji. Po 5 latach rozpadł się mój związek, a potem nastąpiły 3 kolejne nieudane próby następnych związków. Ja miałam juz po prostu dosyć poznawania nowej osoby, rozmawiania o sobie, wbadywania i tak dalej, a potem - kolejne rozczarowanie... Zdecydowałam się na koniec zaakceptować propozycję mojego najlepszego przyjaciela: że skoro my się tak dobrze znamy, a nie wychodzi nam
kolejnych związkach
, to może spróbujemy razem? Trochę miałam opory, ale się zgodziłam...i to nie była jednak dobra decyzja
. W tym przypadku znaliśmy sie ZA DOBRZE. Teraz jestem sama i jakoś mi z tym nienajgorzej - po prostu wiem, że miłość zaakceptuję wtedy, kiedy ona nadejdzie a nie wtedy, kiedy jestem samotna...
Amorenes
Wysłany: Wto 22:50, 27 Lip 2010
Temat postu: A męska samotność?
wiecie co? skusił mnie tu Wasz tytuł. piękny! lecz od razu chcę wyrzucić z siebie, że boję się miłości. nie to, żebym był jakimś klinicznym przypadkiem. po prostu kilka związków mi nie wyszło. ale się tym wtedy nie przejmowałem. nie było warto. nie miały wielkich perspektyw. za to był taki jeden, który mnie zmasakrował. pochłonął mnie, miałem wielkie nadzieje, nic nie wskazywało na rozpad. a jednak doznałem dna.
obecnie jakby wyzdrowiałem. o wiele mniej piję, całkowicie rzuciłem palenie, zdarza mi się niekiedy pokazać na luźniejszych spotkaniach z ludźmi. lecz od tamtej pory panicznie uciekam przed zaangażowaniem, bliższą więzią, miłością. nie wiem, po co to właściwie piszę. może to podświadome marzenie? któremu chciałoby się dopomóc technicznie? może jakaś magia istnienia, w którym zakodowano pragnienie bycia razem? a może natura osoby ludzkiej? i tak nie wierzę! wciąż nie wierzę we własne szczęście w tzw. ogrodzie miłości. choć wcale nie jestem taki stary. wcale.
sorry. nie umiem się nawet zrozumiale wysłowić. może Wy więcej coś tu powiecie? dla tych z nieudanym życiem w 1/3? choć wiary mi brak, to i tak pozostała wciąż tęsknota. czasem nazywam ją piekielną. za… ogrodem miłości. może nazwijmy to samotnością?
dlatego zdecydowałem się tu pojawić. bitte, coś powiedzcie.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin